-Od urodzenia * powiedziałam próbując wstać. * Lecę
na Ciebie aż się kurzy * odparłam a on chwycił mój nadgarstek. Raini i Calm
śmiali się głośno. W końcu wstałam i blondyn też. Ale musiał dodać swoje trzy
grosze.
-Zakochasz się we mnie bez opamiętania, wtedy to
wykorzystam * powiedział a ja oddaliłam się od niego mierząc go wzorkiem
-Przestaniecie kiedyś się podrywać?, umówcie się na
randkę a nie. O koło diabelskie chodzicie!! * krzyknęła brunetka a ja zaśmiałam
się
-Kto ostatni ten frajer! * krzykłam po czym zaczęłam
biegnąć. Okazało się że Calm najwolniej z naszej czwórki biega był ostatni.
Zajął miejsce obok Raini co mnie wnerwiło.
-Gdzie ty mi się wepchałeś? * odparłam wkurzona kiedy
już po woli lecieli w Górę.
-Kolejny szaleniec * odparłam wsiadając do wagoniku.
* blondyn tylko się zaśmiał. Kiedy byliśmy na górze okazało się że jest awaria.
Kolejka stanęła a ja byłam w niebezpieczeństwie z wrogiem. Ale musiałam
musiałam przed śmiercią zapytać.
-Dlaczego uważasz że się w Tobie zakocham? * zapytałam
spanikowana.
-Bo jestem ciachem, wszystkie się we mnie bujają *
przybliżyłam się do niego bardziej, bardziej, oj bardziej i powiedziałam.
-Ale ja nie jestem każda, a za trzy miesiące już
nigdy Cie nie zobaczę
-Nie tak prędko kochanie, za trzy miesiące będziemy
może w połowie sezonu. Nie wiadomo ile będziemy gorąc.
-Ugrałeś to prawda?
-Tak, wiesz od początku wiedziałem że jesteś siostrą
Van. Tą psychopatką która będzie chciała mnie zabić.
-Wiesz teraz nie marze o niczym innym
-Zabawne bo ja też
-Boisz się? * zaśmiał się, uderzyłam go
-Palant!
-nie wierzę, taka duża dziewczyna się boi
-nie boję się, boję się tego że umrę przy debilu
-Chodź przytulę Cię
-Nie dzięki
-boisz się że się zakochasz
-A ty ciągle to samo?
-Przestań to powtarzać Ross
-Jak będę powtarzał to...
-To nie zakocham się w Tobie?
-To sobie to utrwalisz
-Boże co to było! * krzykłam znów się bojąc
-Przytul się do mnie
-nie
-Uspokój się nic nam nie jest
-nie
-Spokój
-nie
-Już
-Nie!! * krzykłam a on w tej samej chwili ujął mój
podbródek i mnie pocałował. Skuteczna strategia by mnie uciszyć nie ma co. Odzajemniłam pocałunek. Przejechałam dłonią jego szyje. Nie wiem dlaczego po prostu genialnie całował. Oj
genialnie tak subtelnie tak romantycznie. Tak idealnie. Jednak po chwili
przypomniałam sobie jego słowa ,,zakochasz się we mnie „ uciekłam od niego i
uderzyłam go w policzek
-Nie rób tego więcej
-Jednak zapomniałaś przez moment o panice. No i
warto było * odparł i w tej samej chwili kolejka ruszyła, a kiedy tylko byliśmy
na dole ja od razu wyskoczyłam jak oparzona.
-Chodź porzucamy trochę do ruchomym celów. * Odparła
do mnie Raini po czym wzieła mnie na barana.
-A ja widziałem ruchome cele * odparł pokazując na
cycatą laskę. Puściłyśmy to płazem i poszłyśmy rzucać. Kiedy tak rzucałyśmy
Raini nie mogła czegoś przełknąć przez gardło.
-No dajesz pytaj * odparłam wyczekując najgorszego
-Lecisz na Lynch.?
-Co?!, nie * odparła zgodnie z prawdą
-No i to jest dziwne jesteś jedyną dziewczyną która
na niego nie leci
-Wiem i to jest dziwne tak?., że jako jedyna nie
patrze na wygląd tylko charakter?, nie podoba mi się jest kłamliwy, zakłamany,
zapatrzony w siebie....
Perspektywa Rossa
-...... Jak obrazek * dokończyłem wymieniać bo Calm
czekał na taką wypowiedzieć.
-Dziwne dla mnie jest miła, słodka pewna siebie....
-Ty widzisz co innego bo Tobie się podoba, dla mnie
to tylko kolejna laska.
-Jasne. Jasne laska która ma Cie gdzieś i to Cię
wkurza * zaśmiał się mój nowy znajomy,
chciałem coś powiedzieć, ale tłum dziewczyn mnie wypatrzył i za wszelką cenę
chciały zdjęcia buziaki i autografy. Co druga to była ładniejsza daje słowo. Spojrzałem się na rudzielca po czym przybiliśmy sobie piątke z żółwikiem. A ja zaczełem podpisywać się każdej. Aby nie były zawiedzione. * Zbieramy się już..? * spytałem kiedy wszystkie zrobiły sobie zdjęcia i rozdałem autografy.
-A co z dziewczynami?
-A co ma być z nimi, nie poradzą sobie bez nas? *
zapytałem, a ten spojrzał na mnie spod wilka.
-losowanie, kto odprowadza która
-Nie dzięki wole odprowdzić Raini * Powiedziałem Ale Calm już w ręku rzucał 5
dolarówką. O kuźwa.....
-Orzeł odprowadzam Raini reszka odprowadzam Laurę *
odrzekł a ja tylko na to czekałem. Miałem nadzieje że nie wypadnie mi rola
odprowadzenia Laury rola miłego przypadała mi tylko przy rodzeństwie.
-Orzeł * zaśpiewał a mnie rozśmieszył. Nie
zmierzałem się kłócić. Kiedyś mu za to podziękuje, oj i to bardzo podziękuje.
Poszliśmy do dziewczyn które świetnie się bawiły. Wygrywała zgrabna brunetka z
delikatnymi lokami. Spoglądałem na nią z tej perspektywy gdyż nie zwróciłem
jeszcze nigdy uwagi na to jak wygląda. Bawiła się świetnie. Jej śmiech roznosił
się po połowie wesołego miasteczka. Duże ciemne oczy, nie tak czekoladowe jak moje ale również ładne. Jak ja z nią wytrzymam te 3 miesiące. Trzy
miesiące udawanie że jest moja koleżanką. W Końcu gra się skończyła i wygrała
Laura
-Czego? * zapytała nie grzecznie dalej na mnie zła.
Ciekawe kiedy zmieni o mnie zdanie. Zaśmiałem się.
-Twoje szczęście jest takie że wylosowałem
odprowadzenie Cię do domu
-szczęściara * powiedziała z iskrą w oczach Raini
-Raczej pechowa, jak chcesz to mogę oddać Rossa za
Calma z przyjemnością z nim pójdę * Uśmiechnęła się do rudzielca, wiedziałem
normalnie w świecie wiedziałem że tak powie.
-Ooo www z Przyjemnością Laura, ale nie tym razem * Powiedział puszczając do niej oczko, co mi się nie spodobało. Dlatego od szczekałem.
-Ciekawe, przecież to zaszczyt ze mną iść * Spojrzała na mnie wilkiem. O kurczę co oni tak ostatnio się czepiają. * Chodź bo się rozmyśle
-Ooo www z Przyjemnością Laura, ale nie tym razem * Powiedział puszczając do niej oczko, co mi się nie spodobało. Dlatego od szczekałem.
-Ciekawe, przecież to zaszczyt ze mną iść * Spojrzała na mnie wilkiem. O kurczę co oni tak ostatnio się czepiają. * Chodź bo się rozmyśle
-Fajnie by było * powiedziała po czym pożegnała się z brunetką i rudzielcem i zmierzliśmy w kierunku jej domu.
-Czemu nie możesz odpuścić i pozwolić mi wracać
samej?
-Bo wziąłem za Ciebie odpowiedzialność. Po za tym
jesteś moją partnerką serialową, gdyby Ci się coś stało z kim bym grał? *
stanęła w miejscu i spojrzała w moje oczy, to był nie wzrok wkurzenia, rozbawienia,
czy paniki to był taki nie opisany wzrok przez który patrzysz jak na magie. Którą widzisz pierwszy raz w życiu. Przejechała dłonią moje włosy przez co
tylko się uśmiechnełem, nie mam pojęcia dlaczego to aż tak mi się spodobało. Po czym najnormalniej w świecie się odemnie odsuneła.
tylko się uśmiechnełem, nie mam pojęcia dlaczego to aż tak mi się spodobało. Po czym najnormalniej w świecie się odemnie odsuneła.
-Nie poczuł byś zmiany * Powiedziała, znów udając poważną.
-Czy ja wiem?, może ta inna Ally Dowson była by moją
dziewczyną?
-W Tobie nie da się zakochać jesteś wpatrzony w
siebie jak w obrazek
-Odezwała się Madonna. * zaśmiałem się i w tej samej
chwili pojawiły się fanki. Laura stwierdziła że usiądzie na murku i po patrzy
sobie na widowisko. Dostałem kilka buziaków w policzek. Kilka uśmieszków. No i
foty oraz podpisy zdjęć.
-Ross nadal jesteś wolny?
-Szukasz matki swoich dzieci?
-Czy wolisz blondynki czy brunetki?
-Zdecydowanie brunetki nie pasuje do niego blondynka
-Zawsze możesz się przefarbować, a rudę?
-Chude czy grubsze?
-modelki?
-Aktorki
-Na jakie pytanie odpowiesz najpierw? * powiedziała
śliczna blondyna o niebieskich oczach.
-Wiecie co?, odpowiem na wszystkie pytania, ale
teraz
odprowadzam znajomą do domu także muszę się zbierać
odprowadzam znajomą do domu także muszę się zbierać
-To Twoja dziewczyna? * zapytała oburzona
dziewczyna. Laura wstała z wrażenia co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło.
-nie to moja.... * nie przejdzie mi to przez gardło
* Znajoma
-nie próbuj go podrywać * zagroziła jej jedna
pochodząc bliżej.
-On jest wasz uwierzcie mi * odparła chwytając mnie
za dłoń * Chce już do domu, następnym razem odpowie na wszystkie pytania. Tak
tak te najważniejsze jaki kolor włosów woli też.. * odprała ciągnąc mnie do
przodu,
-Mm mmm zazdrosna * zaśmiałem się
-Chciałbyś, przecież nasza dwójka to miłość od
pierwszego wejrzenia. Skarbie chce stanąć z Tobą na ślubnym kobiercu, szybko już
dzisiaj. * zaśmiałem się, potrafi być zabawna. Szliśmy jeszcze kawałek, jak już
nie stawiałem oparu puściła mnie. Jednak leciała spidem do domu, zanim się
obejrzałem stałem w jej drzwiach szukała klucza a ja zastanawiałem się czy mogę
łaskawie iść.
-No nareście!!, odparła Van nam na dzień dobry, spojrzała na mnie i na swoją siostre.
*Ohm Riker zobacz kto tu jest* krzyknęła do wnętrza domu *Czy Ross zostaje na noc?
*Ohm Riker zobacz kto tu jest* krzyknęła do wnętrza domu *Czy Ross zostaje na noc?
-no chyba sobie żartujesz * odparła młodsza Maronom
do siostry, a ja zobaczyłem w dziwach bez koszulki mojego brata.
-Stary ubierz się jak ty wyglądasz, zabieram Cię do
domu * powiedziałem widząc mojego brata
-On zostaje * powiedziała Van całując go w policzek
* To niesamowite obie siostry Marono zakochane w braciach Lynch
-Wiesz co gdybym miała się zakochać to na pewno nie
w nim, wole Rockiego* mój brat jak i Van zaczęli się śmiać, mnie nie było do
śmiechu
-Idziemy?! * odparłem zmęczony i zły
-Oj ktoś się wkurzył * odparł Riker. Laura weszła do
środka, tak jak Rik. Wziął koszulkę pożegnał się z młodą Maron przytulając ją do
siebie i szepcząc coś do ucha, w taki niby szept że usłyszałem i ja i Van.
-No w końcu i tak wybierzesz Rossa * odparł całując ją w
policzek. To samo zrobiłem z Van. Po czym przyszła pora na zakochańców. Kurczę z
nimi było nie co gorzej. Znacznie gorzej jak zaczęli się całować to nie mogli
się od siebie odkleić co za.....