-Głupek ona zawsze była jest i będzie aniołem. Lau
pamiętaj gdyby nie Ross to ja bym dawno starał się o Twe serce * powiedział
całując ją w rękę.
-Hej, Laura * odrzekł Calum * dziękuje Ci. Dziękuje
za to że pojawiłaś się w moim życiu, za to że postanowiłaś zagrać w ,,Austin & Ally”. Za to że spędzony z
tobą dzień był genialny. Za to że byłaś zawsze uśmiechnięta. Pamiętaj że zawsze
będziesz w moim sercu, bo już dawno je zajęłaś wg nie świadomie. Pamiętaj że
będę Cię pamiętać tą piękną, uśmiechniętą Laura. Jesteś najpiękniejszą istotą na
świecie.
-Dziękuje za to że zmieniłaś Świat Rossa do góry
nogami. Dziękuje za To że pokochałaś tego palanta * odrzekł Ell uśmiechając się
* Żegnaj mała. * Do sali weszła Rydel z Andreiem. Calm, Rocky i Ell wyszli.
-Laura, przepraszam za mieszanie w Twoim życiu, wiem
że gdyby nie Ross to mnie byś kochała, ale to nic zawsze chciałem Twojego
szczęścia * pocałował ją w czoło po czym wyszedł.
-Cześć malutka. Serio przestałaś walczyć. Jako
mogłaś naprawdę jak mogłaś się poddać. Jesteśmy tutaj wszyscy i chcemy byś
walczyła, nie chce z Tobą że żegnać bo wierze że za chwile wrócisz do nas.No
bez przesady ty byś się poddała?, przecież to nie możliwe. * Do sali weszła
ostatnia osoba która dzisiejszego dnia miała się pożegnać z Dziewczyną.
-Laura * powie siadając przy niej na stołku. Weźmie
ją za dłoń. * Przepraszam za to że byłem
i jestem głupim, przepraszam za to że pozwoliłem by twe serce przestało walczyć.
Przepraszam że pozwoliłem Ci się we mnie zakochać. Przepraszam za to że nie
mogłem dać Ci szczęścia o którym marzyłaś. Przepraszam za to ile wycierpiałaś.
Kocham Cię i zawsze będę Cię kochać. Naprawdę zawsze. Zamierzam kiedyś pojawić
się tam na górze i prosić Cię o to byś dała mi szanse. Nikt nigdy nie będzie
się dla mnie liczył tak jak ty, nie zakocham się bo ty zabierasz tam na Górę
moje serce. Kocham Cię * powie po czym
wstanie i pocałuje ją w usta * Żegnaj
Lauro, Mario Lynch. Tak powinnaś się nazywać, skarbie * powiedziałem wychodząc z jej pokoju. Chwile po wyjściu
chłopaka weszli do sali lekarze. Zaczęli ją odpinać. My wszyscy czekaliśmy na
pisk maszyny. Oznaczający że to koniec.
Perspektywa Laury
Byłam bardzo blisko ściany. Jednak musiałam odpowiedzieć
na kilka pyta
-Chcesz zobaczyć ich po raz ostatni>?
-Tak * odrzekłam patrząc na każdego z osobna, jednak
jedna osoba doprowadziła mnie do łez. * On też cierpi? * zapytałam patrząc na
Rossa
-Tak, bardzo mocno Cię kocha
-A a co z resztą? * zapyta a ktoś pokaże jej dobre z
10 lat po jej śmierci. Będą w domu Van i Rika. Mała 10 letnia dziewczynka będzie
gonić swego 6 letniego brata i wyzywać na niego. Rydel z brzuchem pojawi się u
progu drzwi niosąc jakąś paczkę. U jej boku będzie Ell. Ktoś na placu będzie
smażył schaby na grillu. To będzie Ross który jako jedyny z całego towarzystwa
nie ma nikogo u boku
-Dlaczego jest sam?
-Bo 10 lat temu umarła miłość jego życia. Od tego
czasu nie kręcił się za żadną, chociaż wiele mu nie daruje, wysyłają kwiaty,
czekoladki zaproszenia na wyjście wspólne. Jednak on w dniu Twej śmierci
powiedział ....
-,, Nikt nigdy nie będzie się dla mnie liczył tak
jak ty, nie zakocham się bo ty zabierasz tam na górę moje serce.''. Naprawdę uważa że zabrałam se sobą jego
serce
-Tak Laura on nie widział po za Tobą życia * Zobaczyłam jak Raini wraz
z Calmem witają się ze sobą. Ross mówi jakąś ripostę przez co dostaje w głowę
od Raini.
-A co z../? Nagle usłyszała puls... Otworzyła oczy
zobaczyła białe ściany i jakiś ludzi obok niej. Domyśliła się że to lekarze
-Co, gdzie ja?
-E... Pani Laura Marona, obudziła się Pani
-Czy Pani pamięta że nie cały rok temu miała
wypadek.
-Ja wypadek* spojrzałam zrezygnowana na lekarza *
Kim ja jestem co Pan powiedział>?
Perspektywa Rosa
Czekaliśmy na wyjście lekarza. Dziewczyny przytulały
się do facetów i płakały. Tak również było ze mną. Nie miałem ochoty żyć dalej
w tej chwili chciałem umrzeć.
-To znaczy że będziemy mieć córkę?
-Tak, zostało mi jeszcze trochę czasu
-Chciałbym byś wyszła za mnie, przed narodzinami dziecka
-Zwariowałeś?
-Czekałem na Ciebie całe życie, nie chce Cię
stracić. * powiedział mój brat do Van na
bank pokazując na mnie. Jednak nie reagowałem czekałem na lekarza, aż wyszedł.
-Mam dla Państwa wiadomość. Laura, obudziła się. W
chwili kiedy urządzenie zaczęło pikać że jest wyłączone otworzyła oczy. Problem
polega na tym że niczego nie pamięta
-Jak to nie pamięta * powiedziała Ellen
-Czy mogło byś gorzej? * zapytał Rocky
-Tak, idioto mogła umrzeć, ale Laura żyje a to
oznacza że ona ona nie umarła * powiedziała bez sensu Raini
-Możemy do niej wejść
-Tak, ale proszę jej nie forsować pytaniami typu
,,pamiętasz jak?, pamiętasz kim jestem?* Weszłem pierwszy do pokoju. Klekłem
dosłownie przed nią.
-Kim Pan jest
-Laura,tak bardzo Cię przepraszam przeprasza że
jestem skurwysynem
-Kim jesteś>?
-Mam na imię Ross Lynch * powie po czym wyjdzie od
niej.
Perspektywa Laury
Poznawałam dzisiaj zadziwiające osoby. Jednak jedna
przypadła mi do gustu, nie przepraszam dwie. Jeden to chłopak który wszedł jak
tornado do mojego pokoju ukląkł przeprosił za to że jest jak on to powiedział a
skurwysyn przedstawił się jako Ross lynch i wyszedł. Drugi natomiast wysoki
brunet z ślicznymi niebieskim oczami. Spodobał mi się, to taki tak czar że
spojrzałam na niego i od razu mi się spodobał. Zabawne naprawdę. Poznałam moich
rodziców, nie rozumiem tylko dlaczego ciągle płakali. Mam nadzieje że ze
szczęścia. Potem weszła chyba para, taka śliczna blondyneczka co dziwne podobna
to tego blondaska Rossa tak?, i jej chłopak jak wcześniej powiedziałam Ell...
Jakoś tak, stwierdziłam że łatwiej mi będzie mówić Ell. Potem weszła kolejna
para, dziewczyna z brzuchem w dobrym 8 miesiącu i chłopak też blondyn, Ci
blondyni to na bank rodzeństwo to aż nie możliwe by byli tak podobni. Dziewczyna oświadczyła mi że będę za niedługo chrzestną. A dziecko przyjdzie na świat za
nie cały miesiąc i chcą się pobrać przed
narodzinami, ponoć to pomysł jej partnera tego blondyna co wcześniej
wspomniałam że jest strasznie podobny do tej blondyneczki i tego młodego
blondyna. Nazwał mnie mała i przedstawił się jako mój przyszły szwagier Rick.
Fajnie, będę mieć szwagra. No i kolejna paczka znajomych Rainie taka brunetka z
czarnymi kręconymi włosami w towarzystwie rudzielca i bruneta. Calm jak się
nie mylę to rudzielec a brunet to Rocky. Całkiem fajni Ci moi znajomi. Jednak
martwił mnie fakt że tylko się przedstawili nie opowiadając mi kim są, dlatego
sama zaczęłam pytać tej mojej niby siostry Van.
-Kim jest ten cały Andrew, całkiem przystojny
chłopak, chodziłam z nim, byłam w związku? * zapytałam cała podekscytowana przez co siostra spojrzała na swojego narzeczonego ze smutną miną. Nie
wiedziała do końca co ma mi powiedzieć.
-nie, byliście parą, ale zerwaliście, On Ci się
podoba?
-Nie wiem, chyba jest całkiem.... .Przystojny
-A co z takim wysokim blondynem podobnym do mnie?
-Ee ee.?
-Rossem>?
-A co ma z nim być * zapytałam przez co znów
spojrzeli na siebie.
-A gdzie chcecie zrobić?
-Weźmiemy ślub cywilny, a przyjęcie weselne u
Lynchów, jakiś katering i dobra muzyka spotkanie rodzinne
-A nie chcesz dużego wesela?
-nie, jeśli wiem za kogo chce wyjść za mąż to po co
mi ta szopka z hucznym weselem?
-Nie wiem, mam wrażenie że jesteś osobą którą kręcą
takie klimaty.