-Hej, mogę
-Cześć... Możesz * powiedziałam otwierając drzwi
przed Rosem, wszedł a ja zamknęłam je powrotem * Sądziłam że spotkamy się
jutro na lotnisku.>?
-Chciałem pobyć z Tobą ten ostatni raz, później nie
zobaczę Cię pół roku.
-Wiesz co * Spojrzałam w stronę swojej sypialni. *
Raini śpi u mnie nie chcesz się przejść?
-Jasne chodzimy * powiedział po czym wyszliśmy.
Zamknęłam brunetkę na klucz i schowałam kluczyki do kieszeni spodni.
- A co do nie widzenia się 6 miesięcy, myślę że Van się podda i zagość u nas prędzej czy później.
- A co do nie widzenia się 6 miesięcy, myślę że Van się podda i zagość u nas prędzej czy później.
-Wiesz, że jestem z Andrejem.?
-kiedy ostatni raz go widziałaś?
-E....?
-A kiedy dzwonił?
-E....?
-A kiedy napisał>>?
-E..? Ross przestań! * powiedziałam oburzona. * Co
chcesz mi powiedzieć?
-To jest trudniejsze niż sobie zdajesz z tego sprawę
-Ciekawe Ross Lynch się boi coś powiedzieć.
-Bo to chodzi o to.....
-No co to za wena twórcze o 3 rano? * zapytałam
patrząc na niego
-No i.>?
-Zdecydowałem się Ci to powiedzieć
-A co ja z tym jestem związana>?
-To między innymi Twoja wina
-Moja dlaczego? * zapytałam stając w miejscu, musnął i on dotykając mojego policzka *-Nie widzę świata po za Tobą Lauro
-Nie możliwe * odparłam uśmiechając się do niego
-Wiem, ja też tak uważam, dwa miesiące dwa miesiące
wystarczyły by się W tobie zakochać. Chociaż jak mam być szczery zakochałem się
w tobie pierwszego dnia
-jak rozlałam Twoją Kawę?
-Tak, jak rozlałaś moją Kawę na mnie. A potem nazwałaś
mnie idiotą.
-Oj zasłużyłeś nie wiesz dlaczego
-Doskonale wiem i dlatego wiem że życie bez Ciebie
nie istnieje
-Zabawny jesteś
-Ross, ja ja nie mogę
-Dlaczego?
-Pół roku to kupa czasu, myślisz że nowy związek to
to odpowiednie o czym powinieneś teraz myśleć?
-Ja przed chwilą wyznałem Ci miłość, a ty, a ty
zastanawiasz się nad takim...
-Nad...>?, nad taką głupotą?, tak chciałeś to
powiedzieć
-Tak.! * powiedział zły oddalając się nie co odemnie
-ROSS!!, dwa miesiące sam się ze mną założyłeś! *
wrzasnęłam a on sobie przypomniał
-Że Van i Rik się rozstaną przez odległość *
powiedział jakby do siebie a nie do mnie.
-No właśnie, po ich zerwaniu mieliśmy się nigdy nie
spotkać
-Zabawne
-Dlaczego? * spytałam chociaż wiedziałam co chce
powiedzieć
-Bo ja Laura nie widzę świata po za Tobą. Zakochałem
się w Tobie, bez Ciebie ten świat jest beznadziejny.
-Ross my nie możemy być razem. * odpowiedziałam
tylko, po czym zaczęłam wracać w stronę domu.
-Daj mi szanse * odpowiedział, a ja nadal szłam, nie
mogłam nie mogłam dać mu szanse niby jaką, jak zaraz go nie zobaczę 6 miesiąc.
Odwróciłam się by go uświadomić, ale on już był za mną i trzymał rękę w górę by
chwycić mnie bym na niego spojrzała.
-nie możemy być razem * szepłam wtedy ten uśmiechnął
się do mnie łobuzersko, ten jego piękny uśmiech, te oczy koloru czekolady.
Ten... Ja dosłownie odpływam. Musnełam
go w usta, odwzajemnił pocałunek, tym razem nie był
to sekundowy lecz dłuższy pocałunek *-Kocham Cię Ross Shore Lynch, ale nie widzę wspólnej
przyszłość.
-Ja ją widzę, będziemy mieć dwójkę dzieci.
Dziewczynę i chłopca. Będziesz wspaniała mamą. Będziesz najlepszą żona na świecie
* zaśmiałam się kręcąc głowa.
-Oszalałeś
-Tak na Twoim punkcie, jak ja mam tam wytrzymać pół
roku bez Ciebie.
-Będziemy do siebie pisać, będziemy w stałym
kontakcie..... przyjaciel.... Na zawsze
-Kocham Cię Lauro Mario Marono * odpowiedział a z moich oczu napłynęły
pierwsze łzy.
-Czy nasz zakład się właśnie skończył..?
-Tak, nie dam rasy bez Ciebie
-Ja też nie, ale uwierz mi lepiej byśmy teraz nie
byli razem
-Nie rozumiem Cię, przecież nie widzę świata po za
Tobą, a ty po za mną.
-Oj widzę, widzę, za Tobą jest wielki dom. Naprawdę
wieli * powiedziałam śmiejąc się
-Oj nie bądź taka zabawna * zaczęło padać. Tylko tego
mi brakowało.... Zaczęłam iść w kierunku domu.....