Zajęłam się tak nagrywanie kolejnej płyty, że
zapomniałam o bożym świecie. Mój dzień
wyglądał tak samo studio łóżko spać, studio, łóżko spać. Piłam kawę by coś
trzymało mnie przy życiu. Nie jadłam tak jak powinnam. Może już dawno powinnam
reagować na to że żyje?. Van zajęła się swoim serialem, bo teraz bez Rika nie
miała nic ciekawsze do roboty i nie zauważała że coś ze mną jest nie tak. Raini
odwiedziła mnie i prosiła bym trochę odpoczęła, bym trochę się uspokoiła
jednak to ja ją próbowałam uspokoić tym że jest dobrze. Oj nie było. Wiec było
wiadome że coś złego musi się stać. Idąc do domu, nie spojrzałam czy coś jedzie,
los chciał że przede mną pojawił się rozpędzony samochód. Uderzył we mnie, a
uderzenie było tak mocne że odbiłam się od samochodu i przeleciałam dobry
kawałem po jezdni. Wiedziałam że to koniec bo usłyszałam dawny teks który
znałam na pamięć to nie mogło być realne.
,,Laura, wystarczyło spędzić z Tobą miesiąc, miesiąc
rozumiesz?, I się zakochałem, dziewczyno ja szaleje na Twoim punkcie. Tak
kocham Cię , kocham Cię naprawdę mocno czuje że to nie kolejne zauroczenie
tylko to coś na wieki. Wiem jednak że nam nie wyjdzie. Wiem że to się nie uda,
a to z Mia, jest takie realny, bezpieczne. Rozumiesz czuje że to z nią powinienem być. Przepraszam wiem że Cię ranię i dzięki bogu tego nie słyszysz nie chce
być to wiedziała. Lepiej jak mnie nienawidzisz tak będzie nam po prostu
łatwiej. To śmieszne wiesz, nie wyobrażam sobie Ciebie przy mnie, tak samo jak
nie wyobrażam sobie już życia bez
Ciebie. Kocham Cię Lauro Marono.
Naprawdę mocno.'' No i dosłownie zasnęłam, przestałam istnieć, stało się to
czego nie chciał Ross.
<Narrator
Sen >
Sala operacyjna młoda dziewczyna na stole operacyjnym
leży nie przytomna, maszyna podtrzymują ją w przy życiu,
tętno słabnie, serce słabnie, najwyraźniej nie chce walczyć. Nie chce walczyć o życie.
-Dziewczyno walcz !! * krzyczy jej lekarz do niej.
-Panie doktorze ona !!! * Ale nie zdąża nic powiedzieć, bo znów jej serce się próbuje zatrzymać. A gdzie indziej wszyscy się zastanawiają nad tym. A Van w poczekali wariuje wydzwania do kogo tylko może. Nawet nie patrzy że dzwoni do swego eks chłopaka, Rossa, Rydel, Rockego czy Ell. Żadne nie odbiera.
tętno słabnie, serce słabnie, najwyraźniej nie chce walczyć. Nie chce walczyć o życie.
-Dziewczyno walcz !! * krzyczy jej lekarz do niej.
-Panie doktorze ona !!! * Ale nie zdąża nic powiedzieć, bo znów jej serce się próbuje zatrzymać. A gdzie indziej wszyscy się zastanawiają nad tym. A Van w poczekali wariuje wydzwania do kogo tylko może. Nawet nie patrzy że dzwoni do swego eks chłopaka, Rossa, Rydel, Rockego czy Ell. Żadne nie odbiera.
-no tak mieliśmy się od siebie się oddalić. *
powiedziała po czym zadzwoniła do jedynej osoby wiedząc że odbierze od niej
tel. Mama
-Mama *pisała przez tel* stało się coś nie dobrego,
Laura miała wypadek, walczy o życie proszę przyjedz tak się boję że ją stracę.
Błagam.
-Złapę pierwszy samolot i przyjadę z tatą, czekaj
tam i nie panikuj. * Jednak brunetka
miała rację, bo lekarze operują dziewczynę blisko już 3 godziny i jeszcze nie
zapaliło się światełko zielone oznaczjace koniec, chodzi w tą i powrotem. Na
poczekalnie wbiega Raini z Calmem. Raini płacze nie wie jeszcze co się za
chwilę się dowie.
-Van!! *wrzasnęła i przytuliła mocno przyjaciółkę. Przytulają
się
-jak to możliwe że jeszcze nie wyszli z sali
operacyjnej, coś jest nie tak * powiedział Calum patrząc na dziewczynę.
-Dzwoniłam do Rossa, dzwoniłam do Rika żaden nie
odbiera dzwoniłam nawet do reszty, czy naprawdę żaden nie chce mieć nic ze mną
wspólnego..>????
-Wiesz, nie tak dawno rozmawiałem z Rosem, teraz
doszło do tego że oprócz koncertów mają też sesje, rozmowy z fanami, wywiady.
Wiesz przez tą cała akcje z Mitchell nie ma kompletnie czasu.
-Calum, Laura umiera, jeśli kiedykolwiek ją kochał
-Problem polega na tym że nigdy jej nie kochał. Sam
mi to powiedział, wydawało mu się że coś do niej czuje * Van zaczęła płakać.
Zapaliło się zielone śwaitło. Wyszedł zespół ratowniczy wraz z lekarzem.
-Pani jest siostrą pokrzywdzonej?
-Tak to ja Vanessa Marano
-Czy rodzice są powiadomieni?
-Tak
-Jak szybko się pojawią?
-Jak tylko złapią samolot powrotny
-To źle to naprawdę źle
-Co się dzieje? Panie doktorze * zapytała Raini. Patrzyli
błagalnie na lekarza, on jednak nie mógł nic powiedzieć
-Czekam na Państwa rodziców
-Proszę mnie nie olewać ale powiedzieć prawdę
-Nie...
-Laura jak i ja jesteśmy dorosłe, a ja jestem
najbliższą osobą jej na świecie proszę mi powiedzieć
-Tak, a my jesteśmy jej przyjaciółmi dla nas też
jest jak siostra
-więc chcemy wiedzieć, proszę nie obijać w bawełnę
-Proszę Panie doktorze, rodzice się pojawią pojawią
się dzwoniłam do nich