poniedziałek, 23 marca 2020

Rozdział 42 ( Sezon 3 odcinek 10)


*Perspektywa Laury *

Moje serce krwawił. Jak mogłam stać tak blisko niego i nawet go nie dotknąć. Jak mogłam czuć ostatni nasz pocałunek na swoich ustach, jak mogłam czuć bliskość jego ciał kiedy był tak daleko mnie. Wiedziałam że to prawdziwa miłość. Ktoś mógł mnie nazwać szaloną idiotką, albo nie poprawną romantyczką, ale wierzyłam wierzyłam w to że ja i Ross jesteśmy sobie przeznaczeni i wiedziałam że jestem tak zakochana w nim że wybaczyła bym mu prędzej czy później tą zdradę. Wierzyłam w to, tylko jak mogłam odebrać dziecku ojca?. Nie mogłam pozbawić dziecka rodziców. Dziecko musiało mieć oparcie chociaż w jednym rodzicu bo przecież w niej tak zwanej Mi.>?. Że je nosiła w sobie to cud. To wielki cud. A Ross. Jak to powiedzieli moi rodzice. Kiedy to Van kazała im natychmiast wracać. ,,Ross to odpowiedzialny facet na pewno znajdzie rozwiązanie’’. Nie mogłam uwierzyć w to że Ellen i Damiano tak strasznie go polubili. Byli totalnie spoko w s sytuacji w którym jak wykrwawiałam serce. A jak go dzisiaj zobaczyli?, sądzisz że go wywalili z domu.>?

Powtórka z rana ....:


-Witam Państwa ja do Van


-Cześć Ross * odparła moja mama tuląc go do siebie * tak mi przykro z powodu rozstania z Laurą


-cześć młody * powiedział mój ojciec.


-Wierz już jak postąpisz?


-Tak, zamierzam trzymać się z daleka od Państwa córki, nie zamierzam już jej więcej ranić, a co do tej dziewczyny i dziecka, biorą pełną odpowiedzialność za swoje czyny proszę Państwa.


-Cieszę się że jesteś tak odpowiedzialny * powiedziała moja mama dotykając jego policzka. * obiecaj że będziesz trzymać się z daleka od Laury


-Obiecuje, obiecuje.....

Teraz...:


To ja i on powinniśmy być na tym samym miejscu co moja siostra i Rick. Tak wiem wymyślam niespełniona miłość itp., ale to prawda mało brakowało a to byśmy stali tutaj wpatrzeni w siebie z szerokim uśmiechem na twarzy


-Ja Laura Marano biorę sobie Rossa Lyncha za męża i ślubuje miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuszczę go aż do śmierci,.


-Czy ty Ross Lynch bierzesz tę o to kobietę……
I czas prysł Van pocałowała się z Rickiem jako pieczęć małżeńska. Zaczęliśmy wszyscy bić brawo ze szczęścia. Tak o to dokładnie nam chodziło. Byliśmy w siódmym niebie widząc te dwójkę zakochanych. Spojrzałam na Rossa a on spojrzał na mnie, wiedziałam dokładnie co chce mi powiedzieć jednak jedno spojrzenie w tył kościoła i zobaczyłam ją. Uśmiechającą się szeroko do młodych. No tak była osobą towarzyszącą starszego. Ja zostałam sama na lodzie.


-podaj mi dłoń * powiedział do mnie a ja zrobiłam to jak na robota przystało. Wyszli z kościoła, by pojechać na plener. Tak moja siostra wybrała zabawę na świeżym powietrzu i dobrze pomyślałam. Przynajmniej świeże powietrze.
Wszyscy Marno jak i Lynch świetnie się bawili. Naprawdę świetnie. To wesele mogło przejść zdecydowanie do historii.


-Witam wszystkich, mam pewną piosenkę, chce się z wami podzielić. Nigdy jej nie grałem. Dziś będzie pierwszy raz. * Powiedział * To dla mojej pięknej szwagierki i dla mojego brata * powiedział, uśmiechnął się usiadł i zaczął grać na gitarze.



Hej dziewczyno  Naprawdę chcę żebyś wiedziała
Że twoim stylu jest to coś Jest taki naturalny

Śmiejesz się i wszyscy 
Wokół się zatrzymują

Twój uśmiech 
Chce, żebyś wiedziała

Tylko ty taki masz Nie bój się pokazać mi


Czegoś prawdziwego 
Nigdy się nie dowiemy

Powstrzymując nasze uczucia 
Jestem w tobie zakochany więc powiedz mi Że czujesz to samo I to wszystko trwa,

Ponieważ (Ohh dziewczyno)


Dziewczyno, możesz być moja 
(Dziewczyno, możesz być moja) Raz w życiu (Raz w życiu)

Więc otwórz swoje serce 
Pokaż mi, kim jesteś

Pokaż mi, kim jesteś 
Pokaż mi, kim jesteś

Więc otwórz swoje serce 
Pokaż mi, kim jesteś





-Wszyscy zaczęli bić bravo a ja doskonale wiedziałam że ta piosenka jest dla mnie. Ross tylko ten jeden jedyny raz spojrzał się na mnie. Nagle nogi runęły mi z ziemi, po chwili zorientowałam się że jestem w powietrzu, a niesie mnie Rick, Rocky i Ell.


-Hej!! * wrzasnęłam kiedy stanęłam obok Rossa


-No chyba nie zrobisz mi tego szwagierko, chce żebyś tu i teraz zaśpiewała dla mnie z Rossem * powiedział podstępnie, a ja spojrzałam na wszystkich wokół. W końcu mój wzrok zwolnił na Rossie. Spojrzałam na niego a on na mnie. Wyciągnął mikrofon w moją stronę, oboje wiedzieliśmy co chcemy teraz zaśpiewać.







Tańczyliśmy śpiewając dobrze się bawiliśmy. Nie powiem to zabawne że na scenie znów mogliśmy być sobą.