Umarł ktoś kto dużo dla mnie znaczył. Był prawie jak wujek. Nie nie potrafię pogodzić się ze świadomością że jego własny syn miał go w dupie.
A wiem że sam chciał pogodzić się z synem, ale przez to że to mami synek nie pogodził się nie zdążył. To smutne, w ostatniej chwile swego życia znalazł cudowną kobietę, ( z Dwójką dzieci ). Które na pewno kochał jak swoje!. Ożenił się z nią, by nie doczekać roku swego ślubu. Umarł dziś w czasie jeb*** koronawirus, w którym nie wolno odwiedzać bliskich, a jego własna żona nie mogła go nawet zobaczyć w ostatniej chwili jego oddechu ( Nie można tego nazwać życia ). Przepraszam to jest silniejsze odemnie i nie dam rady dzisiaj.
+Spoczywaj w spokoju Bogdan Z. spotkamy się tam gdzie kiedyś i tak znajdą się wszyscy.....